Święta Maria Goretti

  • Tak! Przebaczam mu z całego serca! Przebaczam i chcę, aby był ze mną w raju!

  • Nie smuć się, mamo! Dobry Bóg nam dopomoże. On nas nigdy nie opuści!

Słowo prowincjała

Maria Goretti po 114 latach

Malaryczne obszary wokół Rzymu (Błota Pontyjskie, Paludes Pontinae), których niezdrowy oddech wypędzał z miasta każdego, kogo stać było na wakacyjny wyjazd, były zagłębiem biedy, wyzysku i wszelkiego rodzaju patologii społecznych. Ta bardzo specyficzna okolica, sprzyjająca nietypowemu, a przez to rentownemu rolnictwu (hodowla bawołów, których mleko było surowcem do produkcji sera mozzarella czy uprawa ryżu) dostarczała nielicznym wielkiego bogactwa. Dla wielu była to sceneria nędznej i krótkiej egzystencji. Żyło się tam krótko i intensywnie, co znaczy że ludzie świadomi, że zabije ich wkrótce nędza, praca za grosze i niezdrowy klimat, chwytali się tych nielicznych przyjemności, jakie były w ich zasięgu. Do takich osób należał Alessandro Serenelli, który zakochał się gorącą, pożądliwą miłością podrostka w córce sąsiadów, Marysi (Marietta, ks. Stanisław Jezierski, polski biograf dziewczynki, używa formy imienia Marylka) Goretti. Był normalnym, spokojnym chłopakiem ze wsi Ferriere (dziś La Cascina Antica). Jego rodzina nie należała do najlepszych, bo zdarzały się w niej przypadki alkoholizmu czy obłędu. Ale to nie mogło jemu zamknąć drogi do szczęścia. Jakież inne szczęście mogło oczekiwać biedaka z bagien, jeśli nie kilka szczęśliwych lat u boku upragnionej kobiety? On miał 20 lat, ona 12. Byłby mu czas do ołtarza, ale panna wydawała się jeszcze za młoda. Gorąca krew nie chciała jednak czekać. Skorzystał z okazji, że byli sami. Postanowił zrobić to, co uważał za najprostszy krok do osiągnięcia swego celu. Przestał kusić dziewczynę, a śmiało sięgnął po to, czego pragnął. Przecież jeśli nie wyjdzie za niego, wyjdzie za innego nędzarza, który umrze kiedyś przedwcześnie, po pracowitym życiu pozbawionym perspektywy na poprawę losu własnego lub potomstwa. Odarta ze swej dziecięcej naiwności, raz poddana jego władzy, na zawsze pozostanie jego własnością. Ten plan musi się udać, w przeciwieństwie do nie kończących się umizgów.

Rozczarowanie Alessandra okazało się pełne, bowiem nie zdobył fascynującej go dziewczyny z sąsiedztwa, nie dał upustu swej żądzy, nie okazał się zdolny do wykonania swego życiowego planu: ułożenia sobie życia z pożądaną kobietą. Dlatego ogarnęła go wściekłość, gdy okazał się, że Marietta broni się zaciekle, nie chce mu ulec. Chciał ją postraszyć, ale wściekłość przerwała tamę gry przemocą. Przemoc popłynęła szeroką falą. Czternaście ciosów nożem to dużo. To więcej, niż chwila amoku. To zaślepienie bliskie opętaniu.

Za próbę gwałtu i morderstwo Serenelli został skazany na 30 lat więzienia. Miał ledwie 20, co okazało się dla niego życiową szansą. Gdyby w momencie popełnienia zbrodni miał o rok więcej (pełnoletność w ówczesnym prawie włoskim), zostałby niechybnie skazany na dożywocie, ponieważ biegli sądowi stwierdzili jego pełną poczytalność. Miał jednak przesiedzieć w więzieniu więcej lat, niż do tej pory przeżył. Wyjdzie jako stary człowiek. Na Błotach Pontyjskich raczej nie dożywało się wieku 50 lat, więc będzie we własnych oczach niewyobrażalnie stary. Za co go skazano? Za próbę zrealizowania swego marzenia o szczęściu. Czy biedacy z Błot nie mają do tego prawa? Czy lata swej kary spędzi snując gorzkie rozważania o niesprawiedliwości tego świata? Widocznie nie stało się tak, skoro po wyjściu z więzienia w 1929, nie znalazł uspokojenia w odzyskanej wolności. Pod koniec 1934 r. odszukał Assuntę Goretti z d. Carlini. Nie mógł prosić o wybaczenie swej ofiary, więc stanął przed tą, która najwięcej łez wylała nad tą zbrodnią, matki Marii. Uzyskawszy je wstąpił do zakonu (kapucyni). Za późno było na cokolwiek innego, niż pełne gorliwej pokuty życie. Zmarł dopiero w 1970 r.

Historia jest dość typowa: pobożna, skromna dziewczyna staje się przedmiotem pożądania jakiegoś mężczyzny, który albo nie może doprosić się jej względów, albo wręcz przypadkowo wybiera swą ofiarę. Dąży do osiągnięcia celu bez względu na koszta i konsekwencje, a ona broni się, bo panieńska cześć to jej jedyne bogactwo. Maria Goretti zdaje się najmniej barwną postacią tej opowieści: jej morderca, który się nawraca, matka podejmująca dramatyczną decyzję o wybaczeniu zabójcy swego dziecka, zdają się być bardziej intrygującymi bohaterami. A jednak to jej prostota, wiara, miłość do Jezusa Eucharystycznego, dla którego chciała zachować niczym nieskalaną czystość serca, czynią tę historię fascynująca na innym, niż psychologiczny poziomie. Maria Goretti jest święta. Ona jest bohaterką wiary i wzorem dla wierzących. Przyglądając się jej postaci chcemy uczyć się heroizmu, który nie potrzebuje podwalin wiedzy, zaplecza instytucji, ale z niewinnością i gorliwością pierwszokomunijnego dziecka idzie prostą drogą do Boga i jego tronu.

Otwierana strona internetowa poświęcona św. Marii Goretti, jest takim miejscem w przestrzeni, która choć wirtualna, jest jednak przestrzenią naszego życia, która może nam przypominać, co w życiu jest ważne, co pozostaje po człowieku na wieczność, co jest świadectwem danym o Zbawicielu przez ucznia, który poszedł za Nim godnie, niosąc swój krzyż (por. Mk 10,38; por. Łk 14,27).

o. Waldemar Linke CP